Bangladesz 2024: studenckie protesty obaliły rząd
Wyobraź sobie, że studiujesz w kraju, gdzie szaleje bieda i bezrobocie, a 30% stanowisk w administracji publicznej jest zarezerwowane dla potomków weteranów wojny o niepodległość. Kolejnych 26% – dla innych grup, np. mniejszości i osób z niepełnosprawnościami. W dodatku możesz mieć uzasadnione podejrzenia, że te kwoty są wykorzystywane, do dawania pracy “swoim”.
Dokładnie tak do niedawna wyglądała sytuacja w Bangladeszu. W 2018 r. rząd wprawdzie zlikwidował kwoty, ale w 2024 r. Sąd Najwyższy Bangladeszu uznał zmiany za niezgodne z prawem i przywrócił kwoty.
Doprowadziło to do masowych protestów i rozlewu krwi, a ostatecznie do rezygnacji i ucieczki z kraju wieloletniej premierki, Sheikh Hasiny.
Ale zacznijmy od ważnej kwestii:
Dlaczego praca w administracji publicznej jest dla studentów z Bangladeszu taka ważna?
Bangladesz to zupełnie inna gospodarka od polskiej. Dominuje tam praca fizyczna w rolnictwie i przemyśle. Pracy, na jakiej zależy absolwentom jest stosunkowo niewiele w sektorze prywatnym. Dlatego sektor publiczny jest istotnym pracodawcą dla wykształconych młodych ludzi.
Program kwot wyglądał następująco:
Co się wydarzyło po decyzji o przywróceniu kwot?
Studenci wyszli na ulice, choć tak naprawdę protestowali głównie na kampusach w różnych częściach kraju. Już 3 lipca pojawiły się pierwsze doniesienia o studentów zaatakowanych przez prorządowe organizacje. Mimo to do połowy lipca były to masowe ale pokojowe protesty.
W pierwszej połowie lipca studenci blokowali ulice i skrzyżowania, a do protestów zaczęły dołączać także osoby z innych grup społecznych i mniejszych miast.
14 i 15 lipca nastąpił punkt zwrotny
Według doniesień różnych mediów istotny był moment, kiedy młodzieżówka partii rządzącej zaatakowała studentów protestujących w Dhace ostrzałem i gazem łzawiącym, przy wsparciu policji i bojówki Rapid Action Battalion.
Tego samego dnia premierka obraziła protestujących w mediach pytając, czy chcą, by wszystkie publiczne stanowiska zostały objęte przez potomków “razakarów”.
Co tak naprawdę powiedziała premierka i co to znaczy razakar?
Razakar to osoba, która w czasie wojny o niepodległość z 1971 kolaborowała z przeciwnikiem – Pakistanem. Wypowiedź premierka była więc tylko obraźliwa, ale też nieuczciwa – oparta na fałszywym założeniu, że każdy kto nie jest potomkiem weterana wojennego jest potomkiem zdrajcy.
W reakcji na takie zarzuty studenci wzięli to hasło na sztandary i zaczęli prześmiewczo nazywać samych siebie razakarami, by podkreślić absurd zarzutów. (Podobny mechanizm obserwowaliśmy kiedyś w Polsce w związku z określeniem “gorszy sort”.) Wówczas jednak wielu przedstawicieli partii rządzącej starało się przemilczeć ironię i nazywali studentów razakarami by zdyskredytować ich w oczach opinii publicznej.
Od połowy lipca w Bangladeszu trwały brutalne starcia
Między 15 a 20 lipca władze starały się zdusić protesty zamykając uniwersytety do odwołania, ograniczając dostęp do sieci telefonii komórkowej oraz prawie całkowicie eliminując dostęp do internetu w kraju. Wprowadzono godzinę policyjną, a do tłumnie protestujących studentów, którzy się nie podporządkowali otwarto ogień. Po tym jak film pokazujący śmierć jednej z pierwszych ofiar obiegł internet, więcej osób dołączyło do protestów. 20 lipca potwierdzono 148 ofiar śmiertelnych. Tego samego dnia aresztowano jednego z kluczowych koordynatorów protestów.
21 lipca – likwidacja kwot
21 lipca Sąd Najwyższy uznał, że kwoty jednak można zmodyfikować minimalizując je do 7% i pozostawiając 93%do podziału na podstawie merytorycznej rekrutacji.
Protestujący walczą dalej. Wojsko dalej strzela
Jednocześnie odrzucono dalsze żądania studentów i utrzymano godzinę policyjną (strzały bez ostrzeżenia).
Liderzy protestów przyznali, że likwidacja kwot wyczerpała ich pierwotne oczekiwania, ale dodali też, że ze względu na skalę przemocy domagają się zaprzestania aresztowań i przemocy wobec uczestników protestów studenckich oraz ustąpienia premierki ze stanowiska. Ogłosili, że na kilka dni zawieszą protesty, jednak kiedy czas minął, a żądań nie spełniono, rozpoczęły się kolejne pokojowe marsze – niestety rozpędzane przez wojsko przy użyciu ostrej amunicji.
4 sierpnia podczas wielkiej demonstracji na jednym z placów Dhaki zginęły 93 osoby. Do tego momentu aresztowano 10 tysięcy osób. W wyniku tej przemocy liderzy protestów ogłosili wielki marsz na Dhakę.
5 sierpnia premierka Sheikh Hasina ogłosiła rezygnację i uciekła z kraju w czasie gdy miliony ludzi maszerowały w stronę jej rezydencji.
8 sierpnia na głowę rządu tymczasowego zaprzysiężony został laureat Pokojowej Nagrody Nobla i polityczny rywal byłej premierki, Muhammad Yunus, który w 1983 r. stworzył system mikropożyczek pomagający osobom bardzo ubogim wydźwignąć się z biedy. W rządzie tymczasowym znalazło się także dwóch liderów studenckich protestów.
Wpływ protestów na branżę odzieżową w Bangladeszu
Branża odzieżowa to ważny element gospodarki Bangladeszu. Odzież stanowi ponad 80% eksportu tego kraju. To głównie odzież zamawiana przez wielkie zagraniczne marki, takie jak H&M.
W trakcie protestów szwalnie zostały zamknięte z powodu godziny policyjnej, a blokada internetu i telefonii komórkowej uniemożliwiła szwalniom kontakt z zamawiającymi. Straty branży – zarówno wynikające z utraconych przez to zamówień oraz z opóźnień w realizacji wcześniej przyjętych zamówień – szacuje się na setki milionów dolarów.
Z dużą dozą pewności można przewidywać, że wpłynie to fatalnie na pracownice i pracowników szwalni. Ich płace zależą od ilości wykonanej pracy. Prawna ochrona pracowników jest na niskim poziomie, więc część osób może przez pewien czas być pozbawiona zarobków, a część zmuszana do niebezpiecznych dla zdrowia nadgodzin, by nadgonić czas i zmieścić się w terminach realizacji zamówień.
Będziemy teraz obserwować wzrost kosztów transportu ponieważ firmom będzie zależeć na pierwszeństwie w wysyłce zamówień. Tym bardziej, że o tej porze roku realizowane i wysyłane są zamówienia kolekcji zimowych, a więc i świątecznych, które z kolei są istotne dla zysków wielkich marek modowych.
BGMEA zaapelowało do globalnych marek o wyrozumiałość wobec dostawców zmuszonych do zawieszenia produkcji z powodu siły wyższej. Międzynarodowi klienci zamawiający w Bangladeszu (m.in. H&M, Zara, Primark, Uniqlo, Carrefour, Fruit of the Loom) mogłyby w tym momencie wyciągnąć pomocną dłoń i zgodzić się na przesunięcie terminów umownych bez konsekwencji, ale jak pokazała pandemia, raczej trudno liczyć na takie zachowanie z ich strony.
Prezes największego zrzeszenia branżowego producentów i eksporterów odzieży w Bangladeszu (BGMEA), Mannan Kochi, szacuje, że branża poniosła straty sięgające miliarda dolarów amerykańskich.
Agnieszka Wąsowska-Telęga
Autor zdjęcia wykorzystanego w nagłówku: Rayhan9d
Zdjęcie pochodzi z Wikipedii i jest publikowane na licencji CC-BY-SA.
Uwaga: nie jestem specjalistką od spraw Bangladeszu. Zajmuje mnie branża modowa. Zajęłam się tym tematem, by lepiej zrozumieć sytuację. Korzystałam z licznych źródeł: AlJazeery, The Conversation, BBC, Independent, Financial Times, Apparel Resources i The Bangladeshi Voice. Jeśli jednak masz uwagi lub wiesz coś ważnego, czego zabrakło w tekście, skomentuj albo napisz do mnie!